SILUVA – rekolekcje RRN na Litwie – relacja

SILUVA – Litwa, mało komu to coś mówi. Podobnie, Bańska Wyżna. Nie zobaczysz, nie doświadczysz, nie będziesz wiedział „z czym to się je”. Niby prosta zależność. Jednak trzeba coś dać od siebie. Niekoniecznie chcieć pojechać, bo po ludzku, po prostu Ci się nie chce, ale dać się „porwać” Maryi. Bo tak naprawdę, czy to na Litwę, czy to do Bańskiej Wyżnej, to Ona Cię zaprasza.

Ja zaproszenie dostałem od mojego proboszcza, ks. Czarka. To On był Jej ustami. Zaproszenie dostałem we wtorek. Krótka konsultacja z żoną co do organizacji czasu w weekend, jest akceptacja „przełożonej”. Szybka decyzja – jadę! Dowiózł i przywiózł bezpiecznie nas z powrotem, Mariusz. On był Jej kierowcą. Gościem byłem Ja.

Na Litwie byłem po raz pierwszy. Ponad 6 godzin jazdy. Krajobraz wczesnowiosenny, rolniczy. Mało ludzi dookoła. Zmiana czasu o 1 godzinę. To takie moje spostrzeżenia. Dojeżdżając na miejsce również tylko kilka osób na naszej drodze. Okazuje się, że ten kraj nie zamieszkuje dużo ludności, prawie 2,8 mln, to ma swoje odzwierciedlenie w powołaniach kapłańskich i w ilości kapłanów. Jest ich po prostu mało. Na miejscu mszę świętą odprawiał ks. Czarek i litewski kapłan, emeryt. Msza święta po litewsku, ale spokojnie, wszystko tak jak u nas. Nie traci się orientacji, w którym momencie jesteśmy. W kaplicy piękny, wysoki, drewniany krzyż z konającą z bólu, przebitego mieczem serca, postacią Maryi. Na ścianie znajomy obraz ukazujący sytuację z 1608 r. Objawienie Matki Boskiej, która ukazała się dzieciom pasącym owce. Już wiem! Kopia tego obrazu wisi na ścianie w naszej obryckiej plebanii.

No i zaczęło się. Kontakt z ludźmi. To jest to czego potrzebujemy. Pan Bóg w większości przypadków mówi do nas  przez drugiego człowieka. Nie ma  innych osób, nie ma rozmów – Bóg nie może mówić. Samotność jest dobra, ale tylko w uzasadnionych sytuacjach, kiedy nam tego potrzeba. Jezus też przecież w wielu momentach chciał być sam, głównie po to aby się modlić i rozmawiać ze swoim Ojcem. Jednak większość czasu przebywał z innymi ludźmi. My czyńmy podobnie.

Następnym punktem, była konferencja. Już przed nią zapoznanie, kilka znajomych twarzy. Okazuje się, że wiele osób już było w Bańskiej Wyżnej na letnich rekolekcjach, gdzie się poznaliśmy. Jak na przykład Kristina, kobieta, która do końca nie wiedziała skąd pamięta moją twarz. Okazuje się, że 3 czy 4 lata temu mieszkaliśmy razem w jednym domu w górach, u Wyrostków. Ja pamiętałem, ale tylko dlatego, że Krystyna to moja teściowa. Łatwo więc zapamiętać imię. Był 13 maj, piątek. Dla większości świata dzień pechowy. Nie dla nas, 13 to przecież dzień objawień Maryi w Fatimie. Na to w konferencji zwrócił uwagę ks. Czarek. Nie mamy się czego obawiać, gdy jesteśmy pod jej płaszczem. Później wspólna kolacja, wspólne rozmowy polsko-litewskie. W sobotę po fantastycznym śniadaniu i konferencji, grupy dzielenia. Ja byłem z mężczyznami. Jak zwykle podczas grup dzielenia, dowiedziałem się wielu rzeczy. Otrzymałem, tę nową optykę na świat w aspektach których jeszcze nie odkryłem, często zwraca na to uwagę mój ks. proboszcz. Wśród nas wszyscy byli żonaci. Urzekło mnie to, że mieli oni od pięciorga do nawet dziewięciorga dzieci. Ja tylko troje. Kolejna rzecz to podobieństwo ich do nas. Różni nas tylko język. Wszyscy wyjęliśmy różańce z kieszeni zapraszając Maryję do wspólnego „dzielenia”. Nabożeństwa również tożsame, jak choćby 1 soboty miesiąca.

W tamten piątek, wsiadając do auta zastanawiałem się po co ja tam jadę. Teraz już wiem. Pisząc ten tekst zrozumiałem, że ja jestem Jej pisarzem. Napisałem poniekąd świadectwo tego, że warto korzystać z takich zaproszeń. Owoce jakie płyną z takiej krótkiej pielgrzymki, przyjdą później, w najmniej oczekiwanym momencie. A efekt będzie zaskakujący, nie tylko dla nas.

SILUVA – LitwaPOLECAM !

Łukasz Szczepanik